1. „Kliknij, bo zostaniesz aresztowany”
Zwykle zaczyna się od niewinnej (z pozoru) wiadomości tekstowej lub nagranej na pocztę głosową informacji, że w związku z Europejskim Nakazem Aresztowania wypłynęło Twoje nazwisko lub bliskiej osoby. I od razu nad człowiekiem roztacza się cień orwellowskiej groźby, bo co jeśli jednak to prawda… W instrukcji pada, że należy się natychmiast skontaktować z odpowiednim funkcjonariuszem, do którego podano: bezpośredni link na stronę internetową lub numer telefonu. Jeśli to drugie, to nie będzie on odbierał, ale pojawi się kolejna wiadomość o jego „przepracowaniu” z informacją o kliknięcie linku.

Czasami w tych wiadomościach napisanych po angielsku znajdują się błędy np. zamiast „arrested” to „rested”, jednak należy pamiętać, że dzięki wykorzystaniu na bieżąco uczących się chatbotów niebawem i podejrzana pisownia – czyli do niedawna alarmujący sygnał o oszustwie – się zdezaktualizuje.
Mechanizm, jaki tu działa, to zabieg socjotechniczny odwołujący się do uczucia strachu, Jest to rodzaj bardziej wysublimowanego oszustwa na wnuczka, które korzystają jednocześnie z kilku kanałów komunikacji np. WhatsUpa, SMS-ów, poczty głosowej i maili. Ułatwienie stanowi fakt, że wszystkie te aplikacje i dostępy mamy w jednym telefonie z zapisanymi zapewne hasłami.
